Z obfitości serca usta mówią...
Każdy powód jest dobry, by odwrócić uwagę od postępującej degradacji państwa polskiego i polskich obywateli. Tych powodów i medialnych wystrzałów mających przesłaniać ponurą rzeczywistość, tudzież udawać, że Rzeczpospolita Polska jeszcze jakąś samodzielną politykę prowadzi, w minionych tygodniach nie brakowało, tym bardziej że weszliśmy w okres naszej prezydencji w UE, o której jeszcze przed jej rozpoczęciem wiadomo było, że stanowi gigantyczny sukces polskiego rządu - na którym to sukcesie i której to prezydencji, z braku realnych osiągnięć - Platforma jechać będzie aż do wyborów. Tak więc ten niewątpliwy sukces, wraz z bohaterskim ratowaniem przez nas strefy Euro do której nie należymy, będzie trwał i trwał - i co i rusz iście gierkowska propaganda zaprawionych w bojach funkcjonariuszy, będzie nas karmiła doniesieniami z frontu, a towarzysz Premier i towarzysz Bronisław, poklepywani po ramionach przez obcokrajowców, będą składali i odbierali gospodarskie wizyty – zaś cały ten publiczny, polityczny, intelektualny i moralny onanizm, obliczony na głupotę i nieuctwo „młodych, wykształconych, z wielkich miast...”, przyjdzie nam podziwiać mimo faktu, iż realne znaczenie unijnej prezydencji jest zwyczajnie śladowe w przypadku jakiegokolwiek państwa, bo władza jest gdzie indziej - a już zwłaszcza państwa takiego jak Polska...