tzw. sztuka współczesna już dawno sztuką być przestała, ona już nie potrzebuje odbiorców tylko służy samym tfu-rcom, stąd też i paląca konieczność robienia różnych "alfabetów sztuki współczesnej", tłumaczących ludziom że ich zmysł estetyczny się myli, że to na co patrzą, to sam cymes. Historia przyniosła parę przykładów jej obśmiania przez nielicznych krytyków i marszandów, którzy mieli odwagę powiedzieć że król jest nagi. Natomiast w swej pogardliwej wobec oczekiwań ludzi opinii, "człowek z betonu" doprawdy popada w skrajność, którą tylko w niewielkim stopniu tłumaczyć może "betonowy" kicz świątyń i pomników ścigający się o nimb chwały dziadostwa z kloaką "sztuki współczesnej". Tyle że przynajmniej temu kiczowi przyświeca jakiś cel, idea, wyraża on jakieś, niechby ludyczne, ale jednak wzniosłe pragnienie.
A tak nawiasem mówiąc, to największe dzieła sztuki powstały dzięki mecenatowi kościoła. Niekiedy podniosłe. Albo nawet Bogoojczyźniane. Co gorsza - zwykle jednoznaczne. Z symboliką przejrzystą i opartą w dużej mierze na tradycyjnych emblematach, tyle że zawierającą nieraz subtelne, nie betonowe odniesienia nie do odczytania dla ludzi z betonu.
A ludzie z betonu - cóż, dziś ta idea, jutro inna, ten "paszport" - pardon: obywatelstwo czy inne, nieważne. Nie liczy się Polska, Tradycja, świat wartości w którym wychowywani byliśmy przez pokolenia i o który pokolenia walczyły, nie liczy się gust, smak, poczucie przyzwoitości, szacunek czy honor. Liczy się Dobry Gospodarz. Pełność miski jest najważniejsza. Ona wszystko wyjaśni, wytłumaczy i usprawiedliwi. Nowoczesność, eksperyment - prawa do którego jako takiego zresztą wcale nie odmawiam - jest nadrzędną wartością wobec wszystkich innych. Jak mocz oddany na znicz, na kraty dla więzionych, na ręce w geście rozpaczy, modlitwy, oporu. numery ip komentujących są rejestrowane. . |
|